V niedziela Wielkiego Postu
O. prof. Zdzisław Kijas 2024-03-15 11:17 źródło: https://www.niedziela.pl/
Do wiary nikogo nie można zmusić. Można jedynie przyjąć zaproszenie od Boga, nie opierając się sile przyciągania Jego miłości. Z miłości do nas oddał swoje życie i tą samą miłością przyciąga nas do Siebie, by dzielić się nią z nami, bo bez miłości umieramy.
Ewangelia (J 12, 20-33)
Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!» Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie». To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.
Drodzy!
1. Chcemy ujrzeć Jezusa – mówią do Filipa ludzie. Takie też jest pragnienie, jakie chce rozbudzić w nas czas Wielkiego Postu. Jego intencją jest, byśmy przetarli oczy naszego serca i ujrzeli obecnego w naszym życiu i w świecie Jezusa. Temu mają służyć posty, modlitwy, odmówienie sobie czegoś przyjemnego, by w zamian zyskać coś bardziej cennego – zobaczyć obecnego w naszym życiu Jezusa.
Wielki Post niczego nie nakazuje. Do niczego nie zmusza. Jest on natomiast ciągłą zachętą, by wierzący zechciał zobaczyć w swoim życiu działającego Boga, by wśród wielu obrazów, jakie przewijają się przed jego oczami, dostrzegł, chciał dostrzec, oblicze Jezusa.
Jeremiasz, w pierwszym czytaniu, przekazuje słowa Boga: „Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie” (Jr 31,34).
„Poznać” Boga jest trudnym zadaniem. Człowiek nie może tego uczynić bez pomocy Boga. Potrzebuje Bożej łaski. Może jednak – i temu służy między innymi praktyka postna – przygotować swoje serce na to poznanie, na przyjęcie Boga do swojego życia.
Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity – mówi Jezus. Boga poznaje się inaczej niż poznaje się człowieka lub świat. Boga nie poznaje się oddolnie, od strony człowieka, ale spogląda się na Niego od Jego strony. Stąd potrzeba nowego narodzenia. Obumarcia dla naszej logiki, by odrodzić się w logice, jakiej używa Bóg.
Boga poznaje się przez miłość. Poznaje się Go, miłując, czyniąc dobro, mówiąc dobro, rozsiewając dobro wokół siebie. Jezus dał się poznać z wysokości krzyża, dokąd zaprowadziła Go miłość do nas. Tak też chce być poznawany – z wysokości miłości.
Jeśli praktyka postna nie wypływa z miłości, staje się marną praktyką. Na niewiele się przyda, będzie się jej unikać lub oszukiwać w jej spełnianiu. Nikt mnie nie zmusza do ascezy czy rezygnacji z przyjemności, są one jedynie powinnością serca kochającego. Wiara nikogo nie czyni niewolnikiem, ale wolnym. Jako człowiek wolny, wierzący się modli, pości, rezygnuje z czegoś, co nie licuje z miłością. Z wdzięczności do Boga podejmuje się takich czy innych gestów umartwienia i pokuty. Wszystko zaś po to, by – jeszcze lepiej, wyraźniej – ujrzeć Boga.
2. Życie ziemskie Jezusa dobiega końca. Wyrok na Niego został już wydany, chociaż publicznie jeszcze nie jest ogłoszony. Jezus spogląda więc poza granice fizycznej śmierci i dzieli się z uczniami prawdą o owocności swojego odejścia z tego świata. Mówi: Nadeszła godzina, aby Syn Człowieczy został uwielbiony. Godzina Jego śmierci na krzyżu jest zarazem godziną chwały, godziną objawienia się Jego miłości, jaką ma do wszystkich ludzi (por. J 13,1). Zbliża się „godzina”, o której powiedział swojej Matce w Kanie Galilejskiej: Jeszcze nie nadeszła godzina moja (J 2,4). Godzina, którą zapowiedział jako bliską i do której tęsknił, godzina, która była Jego godziną (J 7,30; 8,20), w końcu nadeszła. Jest to decydująca godzina, która daje początek nowemu czasowi, który będzie odtąd czasem wiary, uwielbienia Boga (por. J 4,21.23), zbawienia umarłych i żywych (por. J 5,25–29).
Jezus niczego nie chce ukrywać. Nie chce pozostawić słuchaczy w niewiedzy, dlatego ucieka się do krótkiego porównania. Mówi o ziarnie pszenicy, które jeśli wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Taka właśnie jest konieczność męki i śmierci, krzyża.
Śmierć Jezusa jest zasiewem. Ziarno Jego nauczania i życia musi wpaść w ziemię, zostać pogrzebane, obumrzeć jako ziarno i dać początek nowej roślinie, która pomnoży nasiona w kłosie. W ten sposób Jezus odczytuje swoją własną śmierć i w ten sposób objawia nam, że również dla nas konieczne staje się umrzeć, upaść na ziemię, a także zniknąć, aby przynieść owoc. Jest to prawo biologiczne, ale także znak każdego wydarzenia duchowego: prawdziwa śmierć jest bezpłodnością tych, którzy nie dają, tych, którzy nie wydają swojego życia, ale chcą je zazdrośnie zachować, podczas gdy dawanie życia aż do śmierci jest drogą do życia obfitego – dla nas i dla innych.
Chrześcijanin, który chce być sługą Pana, musi przyjąć tę śmierć, zaakceptować ten upadek, zgodzić się na to ukrycie. Wie jednak, że nie będzie sam, ale będzie miał Jezusa obok siebie. Jest bowiem poprzedzony przez Jezusa, który zabierze go tam, gdzie On jest, to znaczy na łono Boga, do życia wiecznego.
3. Jezus, ponieważ miłuje Ojca, wie, jak powiedzieć „amen”, wie, jak powiedzieć „tak” tej godzinie, która jest Jego. Dlatego nawet modlitwa Jezusa zapisana przez Synoptyków: Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! (Mk 14,36; por. Mt 26,39; Łk 22,42) w czwartej Ewangelii staje się okrzykiem zwycięstwa: Po to przyszedłem na tę godzinę i inwokacją: Ojcze, uwielbij swoje Imię. I oto w odpowiedzi zstępuje na Niego głos z nieba, jak obietnica i pieczęć: Już Go uwielbiłem i wkrótce uwielbię! Jest to głos Ojca, który potwierdza Synowi Jezusowi, że godzina krzyża jest godziną chwały. Dlatego Jezus może zawołać: Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony.
Jezus mówi jeszcze: Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. Tak właśnie rodzi się wiara – przez przyciąganie. Jest to przyciąganie poprzez miłość. Nią żyje, nią się karmi i poi chrześcijaństwo.
Do wiary nikogo nie można zmusić. Można jedynie przyjąć zaproszenie od Boga, nie opierając się sile przyciągania Jego miłości. Z miłości do nas oddał swoje życie i tą samą miłością przyciąga nas do Siebie, by dzielić się nią z nami, bo bez miłości umieramy.
Panie! Naucz mnie żyć i umierać dla Ciebie!
Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com
Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka
Homilie pochodzą z książki "U źródła Życia. Rozważania na niedziele czasu Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy, Rok A,B,C", wydanej przez wydawnictwo Homo Dei.